Polish Ulzzang Generation blog ~
  • Strona główna
  • ULZANG MAKE-UP Z YUMEKO
  • TUTORIALE
Witajcie, czytelnicy PUGowego Bloga, jestem Lintee i od czasu do czasu będę pisać dla was o różnych rzeczach, o których warto wiedzieć będąc jednym z PUGowiczów :)

   W moim pierwszym poście chciałabym poruszyć kwestię zakupu kolorowych soczewek przy posiadaniu jasnych, zimnych - niebieskich, zielonych, szarych - oczu. Soczewki barwione nie są aż tak popularne w Europie (chociaż teraz widzę coraz więcej ludzi używających ich) jak w Azji - z tego powodu większość pięknych barwionych, powiększających szkieł od zaufanych firm produkowana jest na potrzeby ciemnych oczu, i na takich są również prezentowane na stronach internetowych, co utrudnia realistyczne wyobrażenie jaki efekt będą miały na jasnych oczach. Stąd mój pomysł aby pokazać kilka różnych typów soczewek (szczególnie ciemnych/kryjących) na jasnym oku, bez ulepszeń.
                                                                  A oto i moje ślepia.
   Kolorowe soczewki noszę już od 3 lat (są niezbędne przy mojej wadzie wzroku, więc czemu nie poszaleć?) i zamawiając moje pierwsze soczewki przeżyłam zawód - prezentowane w internecie były pięknie brązowe, natomiast na moich oczach wyglądały na brudną zieleń i prawie nie kryły tęczówki. Dałam się nabrać na wyfotoszopowane zdjęcie soczewki na ciemnym oku, które nijak miało się do mojej sytuacji. Przez te kilka lat nauczyłam się przyglądać uważniej zdjęciom i dobierać odpowiedni typ soczewek, aby uzyskać jak najlepszy efekt. Spróbuję przedstawić Wam przegląd mojej soczewkowej kolekcji i wyjaśnić, czego się spodziewać :)

AllVue Colors - Brown (miesięczne 14,2 mm)


                                                        Opkaowanie i zdjęcia poglądowe
Soczewki te zrobiły jakiś czas temu furorę na PUGu, gdyż wieść gminna ogłosiła, że są dostępne za przystępną cenę (ok. 30 zł) w drogerii Hebe - skusiłam się i ja. Zdjęcia poglądowe zamieszczone przez sprzedawców od razu wzbudzają nieufność, są bowiem dość mocno przerobione, i jak się potem okazało, z efektem końcowym na jasnych oczach mają niewiele wspólnego.
                               
 Mimo, że trochę różne od prezentowanych, na jasnych oczach sprawdzają się nieźle. Pigment jest rozmieszczony gradientowo, ale gęsto, co jednocześnie niweluje efekt jasnego kółka dookoła źrenicy i pokrywa tęczówkę, a czerwone zabarwienie soczewki chroni przed uzyskaniem brudnej zieleni zamiast brązu. Powyższe zdjęcia były wykonane kiedy patrzyłam prosto w światło, a mimo to obszar odkryty przez soczewkę nie jest zbyt duży i nie wygląda sztucznie. Soczewka posiada naturalnie wyglądający czarny ring. Nie powiększa oka, dobra dla użytkowników którym zależy na dyskretnej zmianie koloru i uniknięciu szoku u przechodniów, którzy spojrzą im w oczy ;) Komfort noszenia wysoki, ale jedynie przez podany w opisie produktu miesiąc - osobom które próbują "przenosić jeszcze trochę" nie polecam, robią się niewygodne i sztywne już po kilku dniach od przekroczenia daty bezpiecznego użytkowania. Kupiłam już dwie pary, i kupię następne, zdecydowanie.

BigEyes MaxVUE Vision - Sweet Honey (kwartalne dzienne 15,0 mm)
 
Prezentacja od producenta - oczywiście na ciemnych oczach...
 To były drugie z moich kolorowych soczewek, i po pierwszym niewypale spodobały mi się o wiele bardziej. Większe, bardziej wyraziste, dawały widoczny efekt nie tylko zmiany koloru ale i proporcji twarzy. Jednakowoż na jasnych oczach tego typu soczewki odcinają się mocniej i dają nienaturalny efekt.


 Soczewki mają bardziej miodowy niż brązowy kolor, wyrazisty czarny ring i zanikający, poszarpany od środka brzeg nadruku. Dają efekt znacznego powiększenia. Minusem jest to, że pigment nie jest rozmieszczony tak szeroko jak z w poprzednio omawianych soczewkach, dodatkowo ma tylko jeden odcień - w efekcie wyraźniej odcina się od naturalnej tęczówki i zakrywa mniejszą jej część. Dostępny jest również ciemniejszy, bardziej kryjący wariant Pretty Hazel, z gęstszym pigmentem i mniejszą szczeliną na źrenicę, lecz pigment od wewnętrznej strony ma gładki brzeg, co daje wyraźny efekt jasnej, kontrastowej "obrączki" dookoła źrenicy; według mnie wygląda to mniej atrakcyjnie. Dodatkowo dla posiadaczy łatwo rozszerzających się źrenic uwaga - mała szczelina na źrenicę przy gęsto napigmentowanych soczewkach oznacza lepsze krycie, ale nierzadko zaburzone pole widzenia. Komfort noszenia bardzo wysoki, jednak początkujący lub osoby z małymi oczami mogą mieć problem z założeniem soczewki, jest bowiem większa niż normalna i bardziej się ugina. Preferuję zakładanie ich w mniej słoneczną pogodę lub na wieczorne wyjścia, kiedy słońce nie świeci mi w oczy i nie zaburza efektu zmiany koloru :)

GEO Xtra WT B24 Brown (roczne 15.0 mm)


                                                               Prezentacja sprzedawcy
Myślę, że jest to dobry przykład jakich soczewek raczej unikać, jeśli zależy nam na pokryciu naszego naturalnego koloru. Są to soczewki stworzone raczej dla posiadaczy ciemnych oczu, mające je rozświetlić, powiększyć i dodać im głębi. Pigment jest rozłożony rzadko, soczewka posiada wyraźny czarny ring i drobinki mające sprawić wrażenie naturalnych przebarwień tęczówki. A jak to wygląda na jasnym oku?


Soczewka nie przykrywa niebieskiego koloru moich oczu, dając zielonkawy odcień. Również przy spojrzeniu w światło wyraźnie odcina się od oka. Daje efekt powiększenia, i niewątpliwie wygląda interesująco i łagodnie, jednak odradzam zakup tego typu słabo napigmentowanych soczewek osobom którym zależy na radykalnej zmianie koloru oczu. Myślę jednak, że można osiągnąć fajny efekt na zielonych oczach - brązowy dopełni zieleń :)

Colorvue BlackOUT (roczne 14,0 mm)

                                                          I tu mamy chwyt marketingowy.
Producent zapewnia, że soczewka idealnie pokryje każdy kolor oka. Nic dziwnego - jest kompletnie nieprzezroczysta, nie posiada żadnego gradientu - po prostu jednolita czerń. Soczewki tego typu, aby nie zaburzały jakości widzenia, posiadają szeroką szczelinę na źrenicę, co powoduje efekt "obrączki" kiedy źrenica się zwęża, i o tym sprzedawca już nie informuje.  Na ciemnych tęczówkach zjawisko to mniej rzuca się w oczy, jednak kontrast przy jasnych jest wyraźny i daje dość niecodzienny efekt - chyba że taki zamierzacie osiągnąć.
Osobiście, nie używam tego typu soczewek zbyt często, ze względu na niepełne krycie i nienaturalny wygląd. Widywane są często w cosplayu i stylizcjach bardziej mrocznych niż te, które preferuję. Kupujący muszą pogodzić się z faktem że soczewka całkowicie zakryje im oko chyba tylko w ciemnym pokoju lub wieczorem, kiedy źrenica się rozszerzy. Zauważyłam też, że lubią się zsuwać z oka, wchodząc w pole widzenia, ale być może zależy to od kształtu gałki ocznej. 
Podobnie rzecz się ma z:
Colorvue CatEye (roczne 14,0)
                                                                             Mrau.
Bardzo efektowne, trochę przerażające i ogólnie niecodziennie :) W przypadku tych soczewek jasny kolor oczu działa zarówno na korzyść i niekorzyść - jasne oczy łatwiej pokryć jaskrawym kolorem, żółty jest więc bardziej intensywny, natomiast w przypadku ciemnego paska na środku soczewki działa ta sama zasada co przy BlackOUT - tęczówka wystaje przy zmniejszonej źrenicy.
 
 Jak widać spod soczewki widać cień naturalnej tęczówki, w przypadku ciemnych oczu byłyby on wyraźniejszy. Dla mnie efekt "obrączki" mniej rzuca się w oczy w tym modelu niż przy BlackOUT (może dlatego, że cała soczewka rzuca się w oczy? :D). Jeszcze jedna wada, niezwiązana z kolorem oka, ale warto wiedzieć - te soczewki lubią się przekręcać, wiec wciąż trzeba je poprawiać, aby kot nie dostał zeza.

Sprawdziliśmy jak jasne oczy zachowują się przy ciemniejszych soczewkach. Jak natomiast wyglądają przy 
jasnych, które zmieniają ich kolor delikatniej lub dopełniają go?

GEO EyesCream RayRay Gray (roczne 14,5mm)
Są to dość mocno napigmentowane soczewki, zdolne do efektywnego pokrycia nawet ciemnych oczu. Posiadają dopracowany gradient, mający zapewnić głębię spojrzenia i trójwymiarowy efekt.

W rzeczywistości są odrobinę ciemniejsze niż na podglądzie, jednak nie stanowi to żadnego problemu. Soczewki są bardzo naturalne, nadają elegancki szary odcień nawet intensywnie niebieskiej lub zielonej tęczówce. Dobrze wtapiają się w naturalny kolor oka, i gdyby nie dyskretne powiększenie, można nie zauważyć obecności soczewki (oprócz zmiany koloru oczywiście). Idealne dla użytkowników, którzy nie mają ochoty na radykalne zmiany koloru, a jedynie lekkie wyostrzenie spojrzenia. Soczewki tego typu ładnie podkreślają naturalny kolor oka, można kupować je bez obawy, że będą wyglądać bardzo sztucznie. Nie przemieszczają się na oku, są odporne na zużycie i nie przesłaniają widoku. 

G&G Shinny Turquoise (Puffy 3 Tone) (roczne 14,5 mm)


Soczewki o wyrazistym kolorze, dopracowanym gradiencie, trochę przyciemniające oko, jednak kolor jest nadal soczysty i żywy. Mają większą szczelinę na źrenicę niż RayRay Gray, jednak przy jasnych oczach nie należy się martwić; niebiesko - szaro - brązowy gradient dopasuje się do większości odcieni. W teorii nie są bardzo duże, dają jednak efekt wyraźnego powiększenia, wielkich niebieskich oczu jak u lalki.

 Są trochę bardziej intensywne niż na podglądzie, i mają bardziej skomplikowany wzór. Bardzo je lubię, gdyż idealnie dopełniają mój kolor oczu i nadają im intensywną barwę. Występują w wielu innych odcieniach, więc polecam je każdemu kto chciałby wzmocnić swoją barwę oczu lub nadać im nowy, bajecznie intensywny ale naturalnie wyglądający kolor, jak róż czy fiolet. Tak samo jak RayRay Gray są bardzo dobrej jakości, odporne, dobrze przyjmują płyn.

To wszystko ode mnie, mam nadzieję, że ten wpis rozjaśnił nieco wątpliwości związane z doborem soczewek dla jasnych oczu. Dobrze jest mieć wiele opcji - w końcu, jeśli nie można dobrać bluzki pod kolor oczu, zawsze można spróbować dobrać oczy pod kolor bluzki ;)

Lintee~

Dzisiaj chcę wam powiedzieć co nieco o stylu Cult Party Kei.
Powstał z konceptu, który zapoczątkował sklep z odzieżą Cult Party (teraz The Virgin Mary) w Harajuku. Swoją nazwę wziął właśnie od nazwy butiku. Końcówka „kei” oznacza nic innego jak „styl”. Jest „nowy na rynku” i opiera się głównie na jasnych, stonowanych kolorach, zwiewnych materiałach  i dodatkach  utrzymanych w harmonii. Tak można opisać Cult Party Kei w skrócie. 



Może przejdziemy zatem do szczegółów?

W ubiorze przeważają głównie jasne i delikatne odcienie bieli, beżu, różu, fioletów itp. Materiał ubrania przypomina koszule nocne, halka lub... firanki. Jednym słowem – jest zwiewny. Często nakłada się kilka warstw. Nie może zabraknąć również całej masy falbanek i koronek. Aby urozmaicić ubranie, dodaje się do niego różne dodatki. Kapelusze, rękawiczki, (wzorzyste lub nie) rajstopy, naszyjniki, kokardki, kwiaty. Mogą być to rzeczy handmade. W obuwiu przeważają buty na platformie, Rocking Horse Shoes, botki. Ważne jest to, aby nie wprowadzać do stylizacji mrocznego akcentu i utrzymać ją w „anielskiej” kolorystyce.





Makijaż opiera się na bardzo bladej twarzy i mocno zaczerwienionych policzkach i okolicach oczu. Celem tego różu jest "chory" (dosłownie) wygląd. Z drugiej strony sprawia to wrażenie dziecięcych rumieńców. Na oczach nie może zabraknąć soczewek powiększających, które nadają lalkowego wyglądu. W makijażu królują zarówno górne jak i dolne sztuczne rzęsy, podkreślone fantazyjnymi cieniami do oczu. Usta podkreślane są według uznania.






Mimo, że cała stylizacja wygląda dość niewinnie i naturalnie, jest to całkowite przeciwieństwo fryzury w Cult Party Kei, gdyż najczęściej napotyka się osoby w peruki w fantazyjnych kolorach lub przefarbowane włosy (które naturalne raczej nie są). Najlepiej, jeżeli falami opadają na ramiona i plecy. Jednakże wyjątek potwierdza regułę, dlatego przy robieniu stylizacji nie trzeba koniecznie zmieniać koloru swoich włosów.



Zaciekawionych tematem odsyłam do kilku filmików na YT opowiadających o tym stylu:









Witam serdecznie! Dzisiejszy post jest pierwszym z serii krótkich recenzji koreańskich kosmetyków. W ostatnim czasie obłowiłam się w kilka kosmetycznych rzeczy i chciałabym się podzielić z wami swoja opinią, ponieważ dość często na grupie PUG - Pogotowie stylowe padają pytania o kosmetyki. Przede wszystkim najwięcej pytań jest o BB kremy, dlatego dzisiaj na pierwszy ogień mam dla was moje wrażenia na temat Holika Holika Sweet Cotton Pore Cover BB (SPF30 PA++).


Ten BB krem ma za zadanie maskować widoczność porów, tak podaje producent. A jak jest naprawdę? Do recenzji użyje BB krem w kolorze #soft beige.

Tak oto prezentuje się opakowanie:




Krem ma pojemność 30ml, co dla mnie oznacza, że będę go używać co najmniej 2 miesiące/ przy codziennym stosowaniu. Aby pokryć całą twarz wystarczy odrobina kremu ponieważ ma on bardzo gęstą konsystencję. Wybrałam odcień soft beige ze względu na mój jasny, wpadający w żółty, odcień skóry i był to strzał w dziesiątkę!


Czy krem spełnia swoje zadanie? 
Moim zdaniem tak, plusy jakie mogę przytoczyć to:
+ dobre krycie: pory, wszelkie przebarwienia, niespodziewani goście na twarzy (wypryski) przy odpowiedniej ilości znikają błyskawicznie
+ nawilżanie twarzy, lekka kontrola sebum na twarzy
+ świetny słodki, ale nie przesadzony zapach ♥
+opakowanie z którego można wycisnąć krem co do kropelki :D
+ CENA, TYLKO 6,55$ za opakowanie
+ długo trzyma się na twarzy (do 9h) (przetestowany w ekstremalnych warunkach w pracy ☺)

Minusy:
- gęstość kremu może przeszkadzać, zwłaszcza kiedy nałożymy go za dużo, łatwo stworzyć wtedy efekt maski

A teraz coś dla ludzi o mocnych nerwach, zdjęcie przed i po użyciu kremu i jego działanie.
(Pół żartem, pół serio przepraszam was za te widoki ale chyba ze względu na zmieniająca się pogodę, coś jest nie tak z moja skórą.........)




Teraz moje pytanie do was? Czy podobają wam się takie recenzje i czy chcielibyście aby było ich więcej w przyszłości. Na odpowiedzi czekam w komentarzach!
Natural Kei powstał już w latach 70 XX wieku. Jest inspirowany naturą, a przedstawicielki tego stylu starają się, aby ich ubiór przypominał stroje dziewczyn mieszkających na wsi.  W ich garderobie dominują luźne bluzki, swetry długie spódnice, szale, podkolanówki.
 Ubrania mogą mieć różne wzory i kolory, które zwykle są stonowane.
Makijaż powinien być minimalistyczny i ograniczać się do podkładu, cieni i lekkich rumieńców.


 





Styl Mori Girl powstał dużo później, bo dopiero w 2007 roku i mimo wszystko, w znacznym stopniu różni się od Natural Kei.
Oba style inspirowane są naturą. Jednakże Mori Girls nie mają nic wspólnego ze wsią, lecz z lasem (stąd nazwa "dziewczyna z lasu").
Ich ubrania powinny być luźne, lekkie i jasne. Ich włosy często są potargane. Makijaż podobny do Natural Kei. Sprawiają wrażenie marzycielskich. Do swoich stylizacji wykorzystują wiele warstw materiałów (muszą być minimum dwie), falbanki, koronkę, dzianinę, czy robótkę szydełkową. Ważne jest, aby zachować estetykę. Mori Girl jest zdecydowanie bardziej popularny w Japonii niż Natural Kei. 
Wbrew pozorom ten styl częściej myli się z Dolly Kei niż z Natural Kei! ^^



Przykładowy makeup:





Przykładowe fryzury Mori Girl:


A co wy sądzicie o tym stylu? Który wydaje się wam bardziej interesujący? :)




 Ostatnio dosyć dogłębnie zajęłam się tym tematem i pomyślałam, że i wam mogę pomóc. Z tego co zauważyłam wiele osób na pugu nosi wigi, czy to do cosplayów czy innych stylizacji. Pewnie dosyć często wam się plączą, znam to z doświadczenia, sama mam ich masę i czasem jest to trudne do ogarnięcia.

 I tu z pomocą przychodzę ja, chciałabym nauczyć was podstawowych zasad dbania o wigi i jak odratować je kiedy już zrobił się z nich jeden wielki kołtun.

 Pierwszą rzeczą jakiej chciałabym was nauczyć jest to, że kosmetyki do włosów nie nadają się do peruk. Ten temat zawsze się gdzieś przewija, tu ktoś poleci jakąś maskę, tu jakiś lakier, tam jedwab do włosów. Błagam was, nie słuchajcie tego, naprawdę myślicie, że PLASTIK odratujecie kosmetykami? Nie, nie i nie, prawdę mówiąc przetestowałam to na kilku z moich pierwszych wigów, to się nigdy dobrze nie kończyło, jedyne do czego możecie doprowadzić to, to, że będą klejące lub nieprzyjemne w dotyku.

 Kolejnym z panujących mitów jest to, że kręconych peruk nie wolno pod żadnym pozorem czesać. Czemu? Bo się poplączą i będzie wielki kołtun. E tam, po prostu trzeba mieć odpowiednią technikę, a ja was jej nauczę. cała magia polega na tym aby rękoma oddzielić jeden lok od drugiego. Kiedy mamy już osobne pasmo włosów to możemy je spokojnie czesać, nie straci ono swojego kształtu. Pamiętajcie tylko aby nie czesać kilku loczków na raz i będzie cacy.

 Dużo osób boi się ścinać swoje wigi, i w rezultacie mają bezkształtne coś na głowie, a jeszcze zabawniej jest jak z czoła zwisa im wielki śledź. Rozumiem wasze obawy, bardzo łatwo popsuć w ten sposób perukę. Jednak i na to umiem poradzić, zamień swoje zwykłe nożyczki na degażówki, czyli te, których fryzjerzy używają do cieniowania, mają one grzebyki zamiast tradycyjnych ostrzy i nie powodują one tak drastycznych zmian przy ścinaniu, do stylizowania grzywki w wigu używam też zwykłej maszynki do golenia, w ten sposób łatwo przerzedzić grzywkę i doprowadzić ją do takiego kształtu na jakim nam zależy.

 A co zrobić jeśli po jakiejś sesji zdjęciowej czy konwencie zrobił się z naszego wiga jeden wielki kołtun? Dokładną instrukcję napisałam tutaj, ale postaram się ją streścić. Rozczesywanie wiga zacznijcie od dołu i przez cały czas go prostujcie, a kiedy dojdziecie do 1/3 wiga to rozczesujcie każde jego pasemko osobno. Dokładnie tak jak zrobiłam to na tym wideo:



 Czy wiga można zafarbować? Oczywiście, ale błagam was, nie róbcie tego farbami do włosów bo jak już mówiłam, to jest plastik i jedyne co możecie osiągnąć to go zniszczyć. Jeśli chcemy uzyskać ciekawy efekt to polecam suche pastele. O ile wig nie jest zbyt ciemny, można zmienić jego kolor markerami lub atramentem, w internecie jest sporo instrukcji do tego (hasło dyeing wigs w google), ale trzeba mieć na uwadze to, że takie wigi mogą czasami lekko barwić ubrania i inne rzeczy.

 Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać wszelkie niedopowiedzenia i pomogłam wam w kwestii peruk. Jeśli nadal macie jakieś pytania, nie krępujcie się, piszcie w komentarzach, postaram się pomóc tak szybko jak tylko jestem w stanie.
Starsze posty Strona główna

FANPAGE!

Polish Ulzzang Generation

OBSERWATORZY

Popular Posts

  • Jasne oczy kontra soczewki!
    Witajcie, czytelnicy PUGowego Bloga, jestem Lintee i od czasu do czasu będę pisać dla was o różnych rzeczach, o których warto wiedzieć będąc...
  • Prawdy i mity na temat peruk
     Ostatnio dosyć dogłębnie zajęłam się tym tematem i pomyślałam, że i wam mogę pomóc. Z tego co zauważyłam wiele osób na pugu nosi wigi...
  • Koreańskie kanały o makijażu godne polecenia !
    Witam po kolejnej dość długiej przerwie.  W dzisiejszej notce chciałabym przedstawić wam trzy kanały na youtube, które moim zdaniem są...
  • Retuszowanie a opinia społeczeństwa
     Niedawno na moim blogu opublikowałam instrukcję jak przerabiam swoje zdjęcia, właściwie mogę ją tutaj przytoczyć, ale nie to będzie tematem...
  • Style: Natural Kei i Mori Girl
    Natural Kei powstał już w latach 70 XX wieku. Jest inspirowany naturą, a przedstawicielki tego stylu starają się, aby ich ubiór przypominał...
  • [KORNER - RECENZJE KOREAŃSKICH KOSMETYKÓW] #1 - Holika Holika Sweet Cotton Pore Cover BB (SPF30 PA++)
    Witam serdecznie! Dzisiejszy post jest pierwszym z serii krótkich recenzji koreańskich kosmetyków. W ostatnim czasie obłowiłam się w kilka k...
  • Cult Party Kei
    Dzisiaj chcę wam powiedzieć co nieco o stylu Cult Party Kei . Powstał z konceptu, który zapoczątkował sklep z odzieżą Cult Party (teraz T...
Obsługiwane przez usługę Blogger.

TAGI

2014 bb cream bb krem circle lens cosplay cosplayer cult party kei dollfie himemimi etude house holika holika K-pop Korea Korea Południowa KORNER lens Lintee makeup makijaż mori girl natural kei polish ulzzang generation poradnik recenzja soczewki style tint tutorial ulzzang uroda wig xiuxiu

ARCHIWUM BLOGA

  • ▼  2016 (2)
    • ▼  stycznia (2)
      • Jasne oczy kontra soczewki!
      • Cult Party Kei
  • ►  2015 (4)
    • ►  października (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  czerwca (2)
  • ►  2014 (1)
    • ►  grudnia (1)

WYŚWIETLENIA:

Copyright © 2015 Polish Ulzzang Generation blog ~

Created By ThemeXpose